Będzie to historia o U., u której wykryto nowotwór krwi. Jaki dokładnie to nie jest w tym wszystkim najważniejsze. Najważniejsze – jak ww. U. i cała rodzina radzi sobie z chorobą.

Kilka faktów:

Chorobę wykryto niedługo po weselu, które U. wyprawiała dla swojego dziecka (tą pociechą jestem ja) Choroba wymaga przeszczepu. Nikt z rodziny do przeszczepu się nie nadaje. U. mieszka z dala ode mnie. U. ma silny organizm ale nie tak silną psychikę.

Pięć faktów, jak pięć palców u jednej dłoni.  Każdy z tych punktów będę się starać najpierw opisać, by przedstawić Wam, chociaż pokrótce, jak wyglądała sytuacja przed powstaniem bloga.  Jutro napiszę coś niecoś o sobie, jak rozwinięcie punktu 1.

W tej chwili, staram się jedynie nie myśleć.. Robić wszystko inne. Wychodzi mi lepiej.. albo gorzej. Najgorzej jest nocą.

Na razie tyle. Przyjdzie czas, a pojawi się kolejna notka.

Ps. Podobny blog prowadzę na innym portalu. Ale może z powodu bezradności, bezsilności czy nudy - założyłam jeszcze jeden.